Nr 5

Kultura czasu kryzysu musi być wspólna

24 marca 2020 roku amerykańska fundacja Internet Archive otworzyła Emergency National Library – awaryjną bibliotekę internetową, która zapewniła swobodny dostęp online do 1,4 miliona książek. Po niecałych trzech miesiącach Internet Archive zostało oskarżone przez wydawców o naruszenie praw autorskich na masową skalę. Spór dobrze pokazuje wyzwania, na jakie kultura natrafia w czasie kryzysu spowodowanego pandemią. „Nowa normalność” oznacza w tym wypadku poszukiwanie nowych zasad działania kultury.

Emergency National Library została uruchomiona w czasie, gdy kolejne kraje ogłaszały tzw. lockdown. Powstała na bazie projektu Open Library – tego samego zbioru książek, ale działającego na zasadzie „jeden tytuł – jedno wypożyczenie w danym czasie”. To zasada naśladująca tradycyjne biblioteki, wynikająca też z przepisów prawa autorskiego i chroniąca modele biznesowe. Kto kupowałby książki, gdyby dowolna liczba osób mogła czytać jednocześnie jeden egzemplarz? To wreszcie zasada zupełnie sprzeczna z logiką Internetu, który umożliwia ludzkości współkorzystanie z jednej książki.

Fundacja zareagowała na zamknięcie tradycyjnych bibliotek. Uznała, że w bezprecedensowym kryzysie są dopuszczalne zdecydowane kroki, zapewniające ludziom dostęp do literatury. Zdjęto więc ograniczenia dostępu w Open Library, tak że każdy tytuł mógł być wypożyczony przez dowolną liczbę osób. Awaryjną bibliotekę zamknięto w połowie czerwca na skutek pozwu o naruszenie praw autorskich na masową skalę, wystosowanego przez cztery wielkie domy wydawnicze: Hachette, Penguin Random House, Wiley i HarperCollins. Według wydawców Internet Archive nie ratuje czytelnictwa, tylko dąży do „zniszczenia ekosystemu, który umożliwia istnienie książek”.

To poważny zarzut, choć nie nowy. Te same argumenty są wytaczane od co najmniej 20 lat w niezliczonych debatach o kopiowaniu kultury w Internecie. Podobna debata dotyczyła lata temu programów Napster czy e-Mule, a potem serwisów torrentowych, z The Pirate Bay na czele. W tej sprawie niemal dekadę temu protestowano przeciw porozumieniu ACTA, a w zeszłym roku trwał spór o nową dyrektywę unijną nazywaną „ACTA 2”.

Czym więc różni się spór o Emergency National Library? Tym, że dziś najpewniej nie ma powrotu do dotychczasowych modeli finansowania kultury. Gdy piszę ten tekst, sytuacja jest dynamiczna – kina działają, ale największe premiery są przesuwane na przyszły rok (na razie). Lato minęło bez największych festiwali, a jesień będzie bez koncertów. Instytucje kultury eksperymentują z realizacją swojej misji zdalnie, ale zdaniem statystyk nawet jedna na dziesięć nie przetrwa kryzysu. Tymczasem subskrypcje do globalnych serwisów streamingowych stale rosną. Rynek kultury, a tak naprawdę po prostu kultura nie działa tak, jak działała dotychczas.

Do tej pory mówiło się, że twórcy i producenci kultury zbyt trzymają się dotychczasowych, sprawdzonych modeli biznesowych. Dziś wiele z tych modeli nie ma sensu – nie wiemy, na jak długo. Dlatego w kryzysie widzę szansę na rozwiązanie wreszcie problemów trapiących kulturę od 20 lat. Wyzwanie polega na znalezieniu takich obiegów treści, by twórcom i producentom zapewniały wynagrodzenie, użytkownikom dostęp, a samej kulturze trwanie. Czy uda się pogodzić interesy twórców i producentów kultury – coraz ciężej dotkniętych przez kryzys – z potrzebami użytkowników jeszcze bardziej potrzebujących do niej dostępu?

W wypracowaniu kompromisu – obok twórców, producentów i użytkowników kultury – musi wziąć udział jeszcze jedna strona: internetowi pośrednicy. To największe firmy sieciowe, często o pozycji monopolistycznej, które są gospodarczymi zwycięzcami pandemii. Przyszłość może być niepewna, ale powodzenie tego sektora w czasie izolacji całych społeczeństw jest zagwarantowane. Przed tymi firmami stoi wielkie wyzwanie oddania części swojej władzy w imię zapewnienia kultury bardziej różnorodnej – w każdym sensie.

Kluczem do kompromisu może być jedna z wartości przewodnich Open Eyes Economy Summit – idea uwspólniania dóbr. Wielu osobom w Polsce, szczególnie twórcom, takie hasło natychmiast kojarzy się z komunizmem. Jednak dziś uwspólnianie jest konieczną wartością na czas kryzysu – czas ograniczonych zasobów, wymuszonej izolacji i ryzyka zerwania więzi, które łączą nas w społeczeństwo. Potrzebujemy uwspólniania zasobów kultury z myślą o zapewnieniu sprawiedliwego i równego dostępu. Ale też uwspólniania odpowiedzialności za trwanie kultury i tworzenie, poprzez zapewnienie twórcom i producentom kultury sprawiedliwego i należnego im wynagrodzenia.

Wielką nadzieję pokładam w coraz popularniejszych w Polsce inicjatywach crowdfundingowych, w ramach których finansujemy społecznościowo filmy czy komiksy, albo też całe tytuły prasowe i radiostacje. Każdy taki projekt to dowód na to, że możliwa jest kulturowa kwadratura koła, pogodzenie pozornie różnorodnych interesów. Mam nadzieję, że tą drogą pójdą kolejne inicjatywy, a za nimi nowy kontrakt społeczny dla uwspólnionej kultury.

Alek Tarkowski – socjolog, współzałożyciel i Prezes Fundacji Centrum Cyfrowe. Członek Board of Directors fundacji Creative Commons. Na co dzień zajmuje się strategiami i politykami publicznymi, dzięki którym technologie cyfrowe mogą promować otwartość, współpracę i zaangażowanie. Absolwent Leadership Academy for Poland (rocznik 2017), w 2016 r. otrzymał tytuł New Europe 100 Challenger. W przeszłości członek Zespołu Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów oraz Fellow w McLuhan Program na University of Toronto. Członek Komitetu Sterującego Internet Governance Forum Polska oraz Rady Programowej School of Ideas SWPS.