Nr 4

Nowoczesna edukacja

Czy dobrze wspominamy swoją szkołę? Czas w niej spędzony i nauczycieli, którzy byli dla nas autorytetami, prowadzili nas przez meandry edukacji? Nie każdy z nas miał szansę spotkać wybitnego pedagoga i nie każdemu łezka się w oku kręci na myśl o szkolnej ławie. Czasem wręcz nie chcemy pamiętać tych wielu lat, pragniemy na zawsze wymazać z pamięci jakikolwiek ślad czasów nauki.

Czy to możliwe, żeby każdy, kto chodzi lub chodził do szkoły, mógł ją dobrze wspominać? Dlaczego jedni uczą się niechętnie, a inni z zapałem pakują plecaki na następny dzień?

Po pierwsze, jeśli czujemy potrzebę przyswojenia wiedzy, nic nam nie przeszkodzi w dotarciu do niej – żaden huragan nie będzie straszny, pokonamy wszelkie przeciwności i osiągniemy cel. Trzeba tylko wierzyć, że na końcu czeka upragniona nagroda – w tym przypadku wiedza – niezbędna do zrealizowania naszej misji. I odwrotnie, gdy jesteśmy przekonani, że jakiś materiał do niczego nam się nie przyda, a powinniśmy go umieć, bo tak ktoś za nas zdecydował – twierdząc, że w przeciwnym razie np. nie zdamy testu niezbędnego na danym etapie szkoły – to owszem, w końcu go sobie przyswoimy, choć przyjdzie nam to z trudem i… szybko zapomnimy, czego i po co się uczyliśmy. Kto z nas tego nie zna? Kto choć raz nie marudził, że musi nauczyć się na jutro czegoś, czego kompletnie nie rozumie, a czasu i chęci brak? W tym wszystkim najważniejsze wydaje się to, że w takich chwilach mieliśmy poczucie straty czasu, który można było wykorzystać na twórcze i rozwijające nas zajęcia.

W tym miejscu można postawić pytanie: czy zdobywanie dobrych ocen zapewni nam lepszy start? Jest takie powiedzenie, że uczniowie piątkowi pracują u tych czwórkowych czy trójkowych. Wskazywałoby to, że ci najlepsi w szkole, zawsze wykonujący polecenia nauczycieli, niekwestionujący prawie niczego, są idealnymi pracownikami korporacji. To właśnie oni są produktami szkolnych fabryk, jeśli przyjąć za słuszne, że szkoły do dziś funkcjonują według pruskiego systemu sprzed 100 lat, który miał na celu wypuszczanie ślepo posłusznych pracobiorców. Czy w dzisiejszym dynamicznie zmieniającym się świecie tacy pracownicy mają szansę na sukces, mogą się odnaleźć tak łatwo jak 20–30 lat temu? Wiele wskazuje na to, że jednak nie. Jeśli masz na świadectwie piątki, to może oznaczać, że brakowało ci czasu na rozwijanie po szkole swoich pasji, zainteresowań, nie było czasu na tworzenie relacji i popełnianie błędów. W szkole stale powtarza się przekaz o tym, że błędy są niepotrzebne, a przecież to właśnie dzięki nim uczymy się najwięcej, jeśli tylko analizujemy, co zrobiliśmy nie tak. Jeśli uczeń zalicza test na minimalną liczbę punktów, to otrzymuje informację, że powinien się bardziej przykładać do nauki. Wymaga się od niego, żeby poprawił wynik testu. Wówczas w głowie młodych rodzi się przekonanie, że dobrze jest być tym najlepszym, bo to oznacza przyjęcie do lepszej szkoły, dostanie się na lepszą uczelnię. Tymczasem im dłużej młodzi ludzie są uwikłani w system edukacji, tym trudniej jest im zdecydować, jaką szkołę, klasę czy uczelnię mają wybrać i dlaczego. Jacy tak naprawdę są? Co potrafią najlepiej (oprócz zdawania egzaminów), co ich pasjonuje i w końcu – co mają robić w życiu, jaką pracę wykonywać i przede wszystkim dlaczego akurat ten zawód? Trudno sobie odpowiedzieć na takie pytania, jeśli przez 12 lat edukacji codziennością było zmuszanie się do tego, czego się nie lubi (klasówki, testy), stałe przebywanie w grupie ludzi w tym samym wieku (jedna klasa), brak szansy na obserwację innych, czasem słabszych z racji wieku i umiejętności, czy możliwości naśladowania tych starszych.

To oderwanie od rzeczywistości wymusza na młodych pozostawanie na tym samym poziomie co rówieśnicy i naśladowanie powtarzalnych zachowań. W dorosłym życiu taka sytuacja się nigdy nie powtarza, gdyż w pracy i poza nią otaczają nas różni ludzie i staramy się sprostać rozmaitym wymaganiom, wspólnie rozwiązywać problemy. Nawet jeśli czasem musimy robić rzeczy nieprzyjemne i wymagające wysiłku, to wiemy dlaczego, znamy i akceptujemy cel naszych starań. Jako dorośli możemy spotkać ludzi wyznających podobne wartości, realizujących podobną misję. Uczymy się cały czas – w pracy, w drodze do pracy, na podwieczorku u babci i na lotnisku. Poznajemy świat i jego zależności, ucząc się od innych, ale i ucząc innych. Każdy może stworzyć przestrzeń grupie, którą będzie nauczał, tak aby ta grupa uczyła także nas. To okazja, żeby zejść ze „sceny”, to początek końca ery głoszenia jedynie słusznych prawd. Chyba już każdy z nas dostrzegł, ile wartościowych treści można znaleźć online, można wręcz postawić tezę, że dziś każdy może stać się ekspertem w jakiejś dziedzinie i nie potrzebuje do tego kilku lat spędzonych w gmachu prestiżowej szkoły / uczelni. To oczywiście ryzykowne twierdzenie, bo do osiągnięcia pełni profesjonalizmu potrzebujemy kompetencji zdobywanych dzięki kontaktom z autorytetami, mistrzami, których szanujemy i podziwiamy. Nikt nie jest wszechwiedzący, ale prędzej czy później do osiągnięcia profesjonalizmu w swojej dziedzinie będziemy potrzebować kontaktu z kimś, kto może stać się naszym życiowym przewodnikiem, z którym będziemy mogli dyskutować, co być może wpłynie na naszą refleksyjność i umiejętność stawiania pytań.

Często nie mając świadomości, że uczymy się w każdej minucie, rozdzielamy czas na naukę i na odpoczynek. Niepotrzebnie! Nasz mózg pracuje bez przerwy, wchłanianie informacji następuje wtedy, gdy leżymy, medytujemy i uczestniczymy w trudnej rozmowie albo czytamy skomplikowany akt prawny. Trzeba też zdać sobie sprawę z tego, co musimy wiedzieć, ale i gdzie tych informacji szukać – to dwie różne sprawy. W świecie tak skomplikowanym jest to niezbędna kompetencja – na naszych oczach zmienia się paradygmat wiedzy. Dziś mądry i sprawny jest ten, kto efektywnie porusza się w gąszczu informacji, kto znajduje wiarygodne ich źródła. W czasach tzw. fake newsów bardzo ważną umiejętnością stało się odróżnianie prawdy od fałszu. Żyjemy w dobie deficytu miękkich kompetencji. Młodym ludziom brakuje umiejętności z zakresu przedsiębiorczości, do końca szkoły średniej ten temat w zasadzie nie jest poruszany. Kompetencje miękkie są często spychane na margines, a większość opracowań powstających na potrzeby współczesnego rynku pracy wymienia je jako kluczowe.
Nauczyciele i rodzice traktują nastolatków jako niezbyt dojrzałych – do 17–18 roku życia prawie nikt z nimi nie rozmawia o ich przyszłej pracy, o tym, jak jej szukać, tymczasem o dojrzałości nie zaświadcza metryka. Przecież już nawet czternastolatki realizują swoje projekty społeczne czy biznesowe – oczekują w tym od dorosłych akceptacji i wsparcia. Andreas Schleicher, niemiecki naukowiec, zauważa, że „jesteśmy bardzo dobrzy w mierzeniu ludzkich talentów, ale znacznie gorsi w ich rozwijaniu”.

Od czasów powstania maszyny parowej świat się zmienił, dlatego powinniśmy kształcić społeczności ludzi, którzy czerpią radość z życia, a nie cierpią 5 dni w tygodniu po to, żeby odpoczywać przez kolejne 2 dni weekendu. Jeśli praca nie daje nam radości, to powinniśmy ją zmienić.
Zmiany zachodzące w świecie ściśle wiążą się z redefinicją przedsiębiorczości. Etymologia tego słowa (przedsiębrać) zachęca nas do zdecydowanie szerszego rozumienia znaczenia tego wyrazu. „Przedsiębiorczy” to przecież ktoś, kto jest zdolny do podejmowania kolejnych działań w pomyślny sposób, ktoś obrotny, pomysłowy czy zaradny…

Można być przedsiębiorczym lekarzem, urzędnikiem, artystą lub rolnikiem – oznacza to, że uczenie przedsiębiorczości powinno dotyczyć także podejmowania aktywności, poszukiwania rozwiązań, umiejętności komunikacyjnych, nawiązywania relacji z innymi ludźmi czy organizacjami, a także współpracy i umiejętności prowadzenia projektów. Prowadzenie własnej firmy to tylko jedno ze znaczeń tego słowa. W znacznie szerszym ujęciu chodzi o sposób myślenia, a wręcz postawę życiową.

Szkoły powinny oferować nauczycielom i rodzicom warsztaty, które mogłyby być prowadzone przez zewnętrzne podmioty, specjalizujące się w nowoczesnej dydaktyce, zgodnie z aktualnymi trendami, badaniami o rozwoju mózgu. Należałoby wprowadzić tzw. szybką ścieżkę rozwoju dla kadry dydaktycznej polegającą na współpracy z organizacjami, które na co dzień mają kontakt z pracodawcami i posiadają wiedzę na temat niezbędnych, z punktu widzenia rynku pracy, dla młodych osób umiejętności. Dzięki zmianie typu nauczania można przecież wprowadzić do szkół uczenie się poprzez doświadczanie i tym samym okroić przekazywaną na lekcjach teorię do niezbędnego minimum.

Koniecznym elementem globalnej edukacji powinno być wskazywanie, czym są świadoma konsumpcja, troska o środowisko, zrównoważony rozwój, przekazywanie podstaw ekologii. Zadaniem szkoły jest nauka życia w zróżnicowanym świecie i tworzenie relacji z drugim człowiekiem. Uczniowie nie potrzebują coraz nowocześniejszych interaktywnych tablic, kosztujących krocie, ale dobrego przygotowania do zawodów, których jeszcze nie ma – to pieśń przyszłości, której słów nikt z nas nie zna.

Podsumowując, młodzi ludzie, tkwiący w systemie edukacji przez 12 lat z rzędu, oczekują od nauczycieli wiedzy będącej narzędziem, które pomoże im się odnaleźć w nieprzewidywalnym świecie, a nauczyciele jako wykwalifikowani profesjonaliści powinni im służyć niezbędnym wsparciem.
Agnieszka Święch, Grzegorz Święch