Nr 2

Wyspy i archipelagi

Świat zawsze oplatały sieci: instytucjonalne, państwowe, komercyjne. Dziś obserwujemy dodatkowo rozrost sieci nieformalnych, powstających z ruchów oddolnych, które – opierając się na wspólnych wartościach – łączą się i zmieniają świat, jak Airbnb, WOŚP czy Emmanuel Macron.

Ktoś w końcu dostrzegł, że nie wszyscy turyści są fanami hoteli. Nie brakuje też ludzi chętnych do wynajmowania innym swoich mieszkań. Tak powstał serwis Airbnb, który błyskawicznie stał się największym „hotelem” na świecie, nie budując ani jednego własnego pokoju. Z rozproszonych po świecie pokoi i mieszkań stworzył wirtualną sieć hotelową, a z ich właścicieli zrobił obsługę. Zaletą tej sieci był nie tylko nowatorski system rezerwacji czy atrakcyjne ceny. Gdy Airbnb zaczynało ekspansję, kusiło także możliwością poznania innych ludzi, ich kultur i usłyszenia o tym, jakie miejsca polecają mieszkańcy, a nie punkty informacyjne albo zestandaryzowane przewodniki po odwiedzanej akurat miejscowości. Budując tę nieformalną sieć, firma zupełnie zaskoczyła tradycyjną branżę hotelarską i w ciągu kilku lat zmieniła oblicza miast na całym globie. W połączeniu z tanimi liniami lotniczymi zrewolucjonizowała światową turystykę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Z jednej strony zadrżał rynek hotelarski, a ceny najmu nieruchomości poszybowały w górę tak bardzo, że zaczęło brakować przystępnych cenowo lokali dla mieszkańców miast (przykład Berlina), z drugiej natomiast – platforma dała okazję do zarobku i stworzyła miejsca pracy dla bardzo wielu osób.

Jeszcze bardziej kontrowersyjnym przedsięwzięciem jest Uber. Jego założyciele firmy szybko zauważyli, że właściciele samochodów chętnie zarobią na podwożeniu innych. Efekt? W kilka lat Uber stał się największą na świecie „firmą taksówkową” (choć wciąż nie jest przedsięwzięciem dochodowym). Jako model biznesowy wypalił niemal bez żadnych inwestycji w infrastrukturę – firma nie kupiła ani jednego samochodu. Długo można dyskutować o blaskach i cieniach tego rozwiązania, ale jego popularności zaprzeczyć się nie da.

Takich rozwiązań będzie coraz więcej. Pojawią się w różnych formach: jako biznesy, zorganizowane społeczności lub nowe płaszczyzny współpracy między różnymi grupami interesów.

Naszą cywilizację zawsze oplatały sieci. Był związek hanzeatycki, byli średniowieczni bankierzy, którzy porozumiewali się ze swoimi odpowiednikami w innych miastach, by podnieść komfort podróży kupców i nie narażać ich na niebezpieczeństwo przewożenia ówczesnych form gotówki. Wieki później doczekaliśmy się sieci połączeń lotniczych i morskich, sieci energetycznych, telekomunikacyjnych, gazowych, drogowych. Następnie sieci sklepów, hoteli, stacji benzynowych, a także sieci instytucjonalnych, składających się z posterunków policji, oddziałów izb skarbowych czy szpitali.

W zasadzie świat można przedstawić jako jedną wielką sieć połączeń, zwłaszcza jeśli uwzględnimy internet.
Taka perspektywa uświadamia, w jaki sposób ład międzynarodowy (czyli sieć regulacji, powiązań, zasad i standardów) umożliwia globalny rozwój naszej cywilizacji i zmienia społeczeństwa z lokalnych w ponadgraniczne wspólnoty wartości.
Istniejące do tej pory sieci formalne, klasyczne, zinstytucjonalizowane, bazując na regułach ustalonych przez państwa i korporacje, zaczynają konkurować z sieciami nowej generacji – nazwijmy je w skrócie nieformalnymi, jak wspomniane Airbnb czy Uber.

Dzięki mediom społecznościowym i innym formom globalnej komunikacji nowo powstające wspólnoty wypracowują wspólny światopogląd. Trwa nieustanna wymiana: nie tylko przepływ towarów i migracje ludzi, ale przede wszystkim transfer myśli, eksport i import idei, koncepcji, kultur oraz zasad. Tak powstają współczesne wyspy – oddolne inicjatywy budowane na wartościach wytwarzanych lokalnie, ale też będących elementami większej, regionalnej (krajowej lub międzynarodowej) wymiany informacji, wrażeń oraz wartości.

Wyspy, jeśli tylko nawiązują i utrzymują ze sobą kontakt, tworzą archipelagi. Archipelagi wartości. Pomiędzy wyspami dochodzi do przepływu wiedzy, wzajemnej inspiracji, a czasem – do znacznie bardziej skomplikowanych procesów społecznych, prowadzących do tworzenia się zaawansowanej sieci, społeczności, plemienia lub grupy skupionej wokół określonego zestawu wartości wspólnych.

Znane z dotychczasowego świata sieci formalne – czy to korporacyjne, czy państwowe – instytucje, ich placówki, oddziały, przedstawicielstwa, sklepy, urzędy i przystanki zaczynają dziś konkurować z archipelagami, a więc z sieciami wysp – instytucjami nowej generacji. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy archipelagi eksplodowały wokół nas.
Najciekawsze wydają się dziś archipelagi wartości tworzące się wokół licznych NGO, które wykorzystują prezentowane wartości do zdobywania funduszy (mikrogranty, crowdfunding). Takim archipelagiem jest choćby Greenpeace – utrzymywany przez swoją społeczność, zdolny do skutecznego działania nawet w ekstremalnie trudnych warunkach, w dowolnym miejscu na świecie.

Archipelagi – mniej lub bardziej trwałe – mogą się także tworzyć wokół znanych ludzi. Dawne grupy oklaskujących fanów przeradzają się w mikrospołeczności zdolne do prowadzenia skomplikowanych operacji. Moim ulubionym przykładem takiego archipelagu jest zbudowana wokół Jurka Owsiaka spo­łeczność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Czymś w rodzaju archipelagu stał się – przynajmniej na jakiś czas – francuski ruch En Marche!, który wyniósł do władzy prezydenta Macrona.

Teoria „wysp i archipelagów”, nad którą pracujemy wraz z prof. Jerzym Hausnerem od 2014 roku, stopniowo dojrzewa. Idea ta głęboko mnie fascynuje, dlatego postanowiłem przetestować ją w praktyce.

Próby zacząłem w 2015 roku od projektu filmowego „Najpiękniejsze polskie drogi”, który zrealizowaliśmy wspólnie z Mazdą Polska. Powstały wtedy naprawdę niezwykłe impresje filmowe, pokazujące Polskę jako raj dla kierowców, którzy kochają niespieszną jazdę samochodem – dla przyjemności, nabrania oddechu, w pięknych okolicznościach. Takie hobby nazywa się slow drivingiem. Filmy te można zobaczyć na stronie www.slowroad.pl.

Odkrycie slow drivingu nieuchronnie nakierowało nas na cały styl życia nazywany slow life. Zbiór wartości składających się na tę filozofię uznałem nie tylko za interesujący mnie osobiście, ale przede wszystkim mający potencjał, mogący zainicjować archipelag wysp. To naprawdę fascynująca przygoda: wprowadzać reguły nowo opracowanej teorii w praktykę! Projekt był pionierski, a przy tym dawał wielką satysfakcję z wykonywanej przy nim pracy. Właśnie takie podejście do marketingu jest moim zdaniem przyszłością. Jeśli mam rację, będzie to bardzo dobra przyszłość.

Jednak nie z każdą marką udałoby się taki projekt zrealizować. Zabierając się za współpracę z Mazdą, uznaliśmy, że filozofia slow life będzie atrakcyjna dla ludzi, których chcemy przekonać do zakupu samochodów tej firmy. Mazda od lat buduje świat swej marki, opierając się m.in. na filozofii kodo (to tzw. dusza ruchu, określenie japońskiej szkoły projektowania dynamicznych brył pojazdów), interesując się dizajnem (firma inwestuje w prestiżowy konkurs Mazda Design). Znana jest też z promowania jazdy autem dla samej przyjemności i radości prowadzenia. Z danych, którymi dysponowaliśmy, wynikało też, że ludzie kupujący mazdy są najczęściej wrażliwi na piękno, szukają dojrzałych form spędzania czasu wolnego. Stąd wziął się pomysł na projekt „Slow Road”.

Slow roadowa wyspa to miejsce w stylu slow: artystyczna agroturystyka, pięknie odremontowana stodoła z warsztatem rękodzieła, górska stacja rowerowa prowadzona przez pasjonata, kuchnia kierująca się zasadami slow food.

Zaczęliśmy szukać takich wysp w całej Polsce. W ciągu niespełna 2 lat odwiedziliśmy ich ponad 600. Wszystkie obiekty poddaliśmy dokładnej analizie, a te, które wybrało jury (zasiadają w nim przedstawiciele Polskiej Organizacji Turystycznej, urzędów marszałkowskich i redakcji czasopism, m.in.: „National Geographic”, „Kukbuka”, magazynu „Slow Life”), otrzymały rekomendacje Slow Road.

Rekomendacje Slow Road dają dostęp do bezpłatnego programu promocji, co pomaga zwiększać rentowność prowadzenia wartościowych, choć trudnych biznesów. Slow Road propaguje miejsca „daleko od szosy”, naprawdę oryginalne, piękne, zrodzone z pasji i dzięki temu wiarygodne.

Przez niecałe 2 lata stworzyliśmy z naszych wysp slow roadowy archipelag. Dziś służy on społeczności ponad 23 tys. osób – to ci, którzy jeżdżą naszymi trasami, by zwiedzać, odpoczywać, smakować i spędzać naprawdę wolny czas w najlepszych według nas miejscach pod słońcem. Zresztą, co tu więcej pisać: najlepiej zobaczcie sami na Facebooku, Instagramie czy www:

https://www.facebook.com/ProjektSlowRoad/
Instagram: projekt_slowroad
www.slowroad.pl

Mateusz Zmyślony