Nr 3

Kraina kredy odchodzi

Papier niepowlekany z impetem wchodzi na polski rynek drukarski. Zdarza się, że brakuje makulatury do produkcji papieru recyklingowego. Moda na ekologię napędza ekologiczne
zachowania w domu.

Papier powlekany, błyszczący, czyli tzw. kreda, jest obecnie najpopularniejszym materiałem drukarskim w Polsce. Podstawową przyczyną jest jego cena i koszty druku na nim. Nałożenie dodatkowej warstwy wygładzającej pozwala ukryć wady papieru, a więc jakość bazowa nie musi być wysoka. Dzięki temu farba drukarska mniej wsiąka w podłoże, nie rozmazuje się, a wydruki są ostre. Drukarze mniej czasu i energii poświęcają na kalibrowanie maszyn.

– Nie mam jednak wątpliwości, że obserwujemy zmianę, polegającą na rosnącej świadomości konsumentów. Zaczynają oglądać naklejki znamionowe i oceniać produkty nie tylko pod kątem ceny na półce – mówi Luiza Sidorczuk z firmy Antalis, zajmującej się dostarczaniem papieru pochodzącego w całości z recyklingu. – Widzą to producenci. Niezłym przykładem jest rynek meblarski – najwięksi stosują niemal wyłącznie drewno z certyfikatem FSC, a swoje ulotki najczęś­ciej drukują na papierze z certyfikatami FSC, jak również na papierach pochodzących w 100 proc. z recyklingu.

Mimo to papier z odzysku wciąż jest traktowany przez klientów jako ekstrawagancja. – Szkoda, bo jego stosowanie nie jest tylko kwestią estetyki. Papier tego rodzaju jest bardziej przyjazny środowisku. Proces jego produkcji jest skrócony i nie trzeba wycinać drzew. Zużywamy więc mniej energii i wody, mniej chemikaliów – tłumaczy Sidorczuk. – To jest po prostu bardziej opłacalne, a nie tylko ekologiczne – dodaje. Przekonuje, że innowacje i technologie, które nie są opłacalne ekonomicznie, nie mają racji bytu.

Ponadto papier pozyskiwany z makulatury jest droższy od tego ze ściętych drzew. Możliwości jego produkcji mają także swoje ograniczenia, przede wszystkim ze względu na dostępność surowca odpowiedniej jakości. Podstawowym wyzwaniem jest podniesienie poziomu odzysku i jakości makulatury.

Papier zbierany w Polsce, ale także w innych krajach Europy, które są na innym poziomie edukacji mieszkańców dotyczącej zasad sortowania odpadów, za rzadko spełnia wymogi jakości niezbędne dla papierni. Często jest zmieszany z rodzajami papieru, które nie nadają się do produkcji papieru drukarskiego, albo też jest zanieczyszczony olejami, resztkami jedzenia. W takim przypadku nadaje się najwyżej do produkcji tektury. – Trzeba pamiętać, że na razie nie opracowano maszyn, które są w stanie oddzielić papier biały od „czarnego”, zabarwionego. Pracę tę wykonują ludzie, a więc im lepiej będziemy sortować w domu, tym mniej kosztowne będzie odzyskiwanie surowca do produkcji papieru drukarskiego – ocenia Sidorczuk. Dlatego na razie jej firma najczęściej skupuje makulaturę przemysłową od firm specjalizujących się w jej zbieraniu i segregacji.

Dodatkową komplikacją w Polsce jest fakt, że ogromna większość makulatury zbieranej w ramach selektywnej gospodarki odpadami to wspomniany papier kredowy znacznie trudniejszy do przetworzenia. Papier drukarski pochodzący z recyklingu jest niemal w całości importowany. Transport dodatkowo podnosi cenę. Jest to tym bardziej istotne, że mimo niewysokiego poziomu czytelnictwa w naszym kraju drukuje się coraz więcej książek. Częściowo jest to konsekwencją zmian na rynku książek dla dzieci, który się bardzo rozrósł. Wydawcy coraz częściej decydują się na zabawę fakturą i rodzajem papieru, traktują go jako ważny element projektu graficznego. Około 40 proc. rzeczy drukowanych w Polsce jest później eksportowanych. – Nasi drukarze są bardzo cenieni – zapewnia przedstawiciel‑
ka Antalis.

Jednym z najważniejszych oznaczeń, które pozwala stwierdzić, czy produkt powstał przy pomocy surowców pochodzących z lasów eksploatowanych odpowiedzialnie (mających szansę na odrodzenie), są certyfikaty FSC. Dotyczą one bardzo szerokiej gamy produktów – od papieru po meble. Certyfikaty FSC są podzielone na rodzaje, a produkty są kwalifikowane do certyfikacji jako całość. Książka, której kartki wyprodukowano z papieru pochodzącego w całości z recyklingu, ale okładka powstała z innego materiału, nie może otrzymać certyfikatu FSC100proc., tylko np. FSCmix. Z powodu niedostatków makulatury odpowiedniej jakości masę papieru uzupełnia się też często surowcem z drewna – wtedy oznakowanie wskazuje na udział makulatury.

Producentów, którzy otrzymali certyfikat, kontroluje się regularnie i dokładnie sprawdza, czy przestrzegają wyznaczonych zasad. – Systematyczne weryfikowanie faktur pod kątem ciągłości dostaw z miejsc certyfikowanych przez FSC wystarcza, by sprawdzić, czy wymogi są spełniane, a wytwórca jest w stanie zapewnić sobie odpowiednią ilość surowca pochodzącego z odpowiedzialnej gospodarki leśnej – wskazuje Sidorczuk. – Oszustwa są bardzo rzadkie. Kary grożące za złamanie zasad certyfikacji są wysokie, samo uczestnictwo w programie jest sporym kosztem, a wreszcie certyfikat po dwu latach trzeba odnawiać – wyjaśnia. Matactwa nie mają więc większego sensu, nie przyniosłyby w tak krótkim czasie odpowiedniej korzyści. Tym bardziej w Polsce, gdzie zainteresowanie papierem tej klasy jest wciąż dość małe, jeśli wziąć pod uwagę liczbę przedsiębiorstw z niego korzystających.

Taka sytuacja jest prawdopodobnie efektem dość słabej edukacji społeczeństwa w zakresie roli lasu i właściwego sposobu jego eksploatacji. Dlatego tak ważne są zmiany w kulturze korporacyjnej. Decydując się na korzystanie z papieru z recyklingu i ograniczanie w biurach liczby wydruków, firmy uczą pracowników pewnych zachowań. Duże przedsiębiorstwa wiedzą też, że nie opłaca się im pozyskiwać surowców z nielegalnych albo nieetycznych źródeł – zbyt wiele jest do stracenia.

Bartosz Piłat